środa, 30 grudnia 2015

Wystawa - "Modna i już! Moda w PRL"

Sukienka z jedwabnych szlafroków z paczki UNRRA, 1947, dar Ewy Halawy 2005, wł. Muzeum Narodowe we Wrocławiu / buty współczesne, fot. Pracownia Fotograficzna MNK (źródło materiały prasowe)
Bluzka z tkaniny turkmeńskiej zdobionej techniką ikatu, przywiezionej przez prof. Zdzisława Żygulskiego jun., uszyta przez jego żonę Ewę
ok. 1975, dar prof. Z. Żygulskiego jun. 2006, wł. MNK /sandały współczesne / fot. Jacek Świderski - Pracownia Fotograficzna MNK (źródło materiały prasowe)
 
Suknia wieczorowa projektu Jerzego Antkowiaka
Mogła zadowolić elegantkę o najbardziej wybrednym guście. Interesujący jest kontrast matowej tkaniny sukni z połyskiem baskinki i rękawów. "Moda Polska" 1988, wł. MNK / buty współczesne. / fot. Bartosz Cygan - Pracownia Fotograficzna MNK (źródło materiały prasowe)  
 
 
 

W Muzeum Narodowym w Krakowie została otwarta bardzo interesująca wystawa która jest zorganizowana wspólnie z Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Ekspozycję będzie można obejrzeć do 14.04.2016 r., więc jest jeszcze trochę czasu na wizytę w Krakowie. Wystawa to niecodzienna podróż w czasie po świecie mody. Przedstawiono zarówno stroje zwyczajne które widywało się na ulicach polskich miast oraz kreacje popularnych twórców mody kobiecej którzy tworzyli w latach 1945-1989. Między innymi można zobaczyć stroje pomysłu Jerzego Antkowiaka, który był można powiedzieć guru projektantów z tamtych lat a także , Kalinę Paroll, Barbarę Hoff, Grażynę Hase. Dla zwiedzających dostępnych jest  400 obiektów i dodatków modowych takich jak suknie: dzienne, wieczorowe, ślubne, kombinezony, kapelusze, torebki, obuwie a także stroje w stylu etno. Najciekawsze kreacje nabrały nowego wymiaru dzięki realizacji całej serii fotografi we współczesnych stylizacjach wykonanych przez zespół Pracowni Fotograficznej MNK pod kierownictwem Jacka Świderskiego. Siermiężne czasy PRL-u wymagały aby kobiety były samowystarczalne i kreatywne. Często zarówno celebryci jak i zwyczajne kobiety szyły i projektowały na własne potrzeby. Inspiracją był niedostępny świat zachodu który nęcił i dawał natchnienie do tworzenia czegoś nowatorskiego. Polki poprzez swoje stroje walczyły z szarością tamtych czasów za pomocą własnej wyobraźni. Dlatego ta wystawa może podrzucić nie jeden pomysł stylizacyjny współczesnym kobietom które często mają wszystko podane niemalże na tacy. A ja tak lubię kiedy my kobiety jesteśmy przedsiebiorcze i kreatywne. Nic tylko brać przykład z naszych mam tym bardziej, że coraz silniej są obecnie widoczne treny w stylu vintage. Gorąco polecam wizytę w Muzeum Narodowym w Krakowie.

wtorek, 29 grudnia 2015

The winner is...



 
Pozdrawiam wszystkich poświątecznie i składam Wam życzenia na Nowy Rok. Do siego roku! Co by się Wam darzyło, mnożyło i miło czytało moje przyszłe posty. Dzisiaj krótki post i publikacja zwycięzcy w konkursie "Próbkomania". W drodze losowania upominek w formie próbek kosmetyków oraz kolczyki wygrała: Anka A. Gratuluję! Mam nadzieję, że wszystko się przyda. W prawdzie wylosowałam inną osobę jako pierwszą ale nie odpisała do mnie i nie podała mi adresu do korespondencji :( Być może jest zabiegana i nie miała czasu. Mam nadzieję, że się nie obrazi ale chciałam rozliczyć konkurs jeszcze w tym roku. Kto wie może będzie jeszcze okazja coś wygrać w przyszłości. Uśmiecham się ciągle do sponsorów. 

wtorek, 15 grudnia 2015

Cukierkowy melanż

 
   

Słodkie połączenia kolorów są jak kompozycje mistrzów cukiernictwa. Gdybym miała opisać prezentowane dziś kolczyki w nomenklaturze tego zawodu. Pomyślmy jak to zrobić? To mieszanka delikatności z nutą słodyczy. Lodowa biel koronki jest dobrym tłem dla cukierkowo różowego szklanego kryształu, jest duży i apetyczny niczym landrynka. Zaprzątnie Wam rówież uwagę ta mała puszystość różowych frędzli jako dodatek. Poprostu rozkosz dla kubków wzrokowych. Wszystko zabrzmiało jak reklama na pudełku ptasiego mleczka. Może w wolnych chwilach zajmę się copywriting’iem albo coś w ten deseń…żartuję. Cukiernikiem to ja raczej nie zostanę choć to na pewno zawód szalenie twórczy. Jednak wracając do meritum”cukierkowego melanżu”, ta para kolczyków jest właśnie trochę słodka, trochę zwiewna. Z pewnością pasowałyby one do szyfonowych letnich sukienek lub do koronkowych ślubnych. Wszystko zależy od okazji i od osoby która je założy.  Zastanawiam się czy lubicie cukierkowe kolory w biżuterii.

czwartek, 10 grudnia 2015

Zacznijmy od cebulki - przegląd szamponów


 

Taki piękny widoczek zaskoczył mnie któregoś poranka na przystanku autobusowym. Anioły są wśród nas. Ech...takie włosy to nie grzech. Niezwykle zdrowo wyglądających włosów to nawet Samson chyba by pozazdrościł tej dziewczynie.  Dla każdej z nas włosy to skarb o który niewątpliwie lubimy dbać.  Jednak każde włosy wymagają pielęgnacji i wzmocnienia na co dzień. Zatem zacznijmy od cebulki. Przygotowałam porównanie ostatnio testowanych przeze mnie szamponów wzmacniających włosy ze skłonnością do nadmiernego wypadania. Być może stresy i inne negatywne czynniki powodują, że coraz więcej osób walczy z osłabieniem włosów szczególnie w okresie jesienno - zimowym.
 

 

Pierwszy szampon to Rossmann’owski  asortyment . Marka "Alterra szampon Biotyna & Kofeina" proponuje go dla włosów osłabionych i przerzedzających się. Myślę, że to bardzo skuteczna kombinacja dwóch podstawowych składników kofeiny oraz guarany Bio. Zawiera również prowitaminę B5 i biotynę. Jest dość bezpieczny i ekologiczny nie zawiera sztucznych barwników, silikonów, parafiny oraz produktów na bazie olejów mineralnych. Z punktu widzenia zwykłego użytkownika pozostawia pozytywne odczucia po każdorazowym zastosowaniu. Jest gęsty o delikatnym cytrusowo-kawowym zapachu. Szybko się pieni i daje uczucie dokładnego oczyszczenia skóry głowy.  Po wysuszeniu włosy nabierają witalności i nie są nadmiernie obciążone. Pamiętajcie jednak, że trzeba takie szampony potrzymać trochę dłużej na głowie aby były skuteczne. Kofeina to składnik który wchłania się nieco dłużej. Szampon "Alterra" to szampon niedrogi i dobry koszt to 5.99 zł za opakowanie 200 ml. Jeśli chodzi o temat wypadania trudno określić czy ma pozytywny wpływ, jednak na pewno włosy są bardziej witalne a to już dużo.
Skład: Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Lauryl Glucoside, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Lauryol Sarcosine, Caffeine, Xanthan Gum, Hydoxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Glucose Glutamate, Alcohol*, Coffea Arabica Seed Extract*, Biotin, Parfum**, Limonene**, Linalool**, Benzyl Salicylate**, Citral**; *składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych. **pochodzące z naturalnych olejków eterycznych
 

 

Następny  szampon poddany moim morderczym próbom jakości to "Pharmaceris H Stimupurin specjalistyczny szampon stymulujący wzrost włosów.  Muszę powiedzieć, że to fajny gratis który otrzymałam od producenta razem z całą serią próbek kremów również tej marki. Nie wiem jak Wy ale ja naprawdę lubię przetestować kosmetyki zanim zdecyduje się na ich zakup. Jak widać firma dba o wygodę konsumentów i daje nam taką możliwość. Nieco później pytając się o ten szampon w aptekach również bez problemu otrzymałam kolejne próbki.  Jeśli chodzi o skład przeciwdziała przedwczesnemu wypadaniu włosów o podłożu androgenowym, czyli genetyczno-hormonalnym między innymi za pomocą kofeiny oraz naturalnego czynnika wzrostu FGF. Tego typu wypadanie włosów jest spotykane często u Panów choć i Panie miewają wahania hormonów w różnych okresach życia(np. po ciąży). Taki szampon wydaje się być idealnym wyborem jeżeli ktoś ma tego typu problemy. Substancje kondycjonujące szamponu to: D-Pantenol i biotyna, które działają łagodząco regenerując fizjologiczną równowagę skóry głowy, a także niacynamid inaczej witamina PP. Nie zawiera parabenów, silikonów, barwników, alergenów. Jedyny mały mankament jakiego się doparzyłam to zawartość SLS jednak pozostałe składniki równoważą tą małą słabość i na pewno nie powoduje przesuszenia skóry głowy wręcz przeciwnie. Wszystko pięknie od strony składu ale jak działa spytacie mnie pewnie. Otrzymałam próbki z których każda starcza na dwa mycia. Dodatkowo w pakiecie można wypróbować specjalną odżywką stymulującą wzrost włosów, której skład podałam niżej.  Niesamowita niespodzianka na początku myślałam, że pomyliłam próbki i otworzyłam może najpierw odżywkę. Szampon ten jest bardzo, bardzo kremowy niemal jak balsam do włosów. Niewielka ilość szamponu doskonale się pieni i dokładnie oczyszcza skórę głowy.  Dawno nie używałam takiego szamponu. Po zastosowaniu go razem z odżywką włosy są bardzo dobrze nawilżone. Układają się i nabierają dużej objętości. Jak wcześniej napisałam zastosowałam jedynie kilka próbek. Jednak wystarczyły mi na 6 myć jest to ok. 3 tyg. użytkowania. Wypadanie włosów w tym okresie było zauważalnie ograniczone, ma zatem na pewno właściwości wzmacniające cebulki włosów. Czas chyba zakupić całe opakowanie i taki właśnie mam zamiar w przyszłym miesiącu. Te wszystkie „ochy i achy” na jego temat wystawione przez wiele internautek z pewnością nie są przypadkowe. Sprawdza się w 100 %. Cenowo jest również korzystny butelka 300 ml kosztuje ok. 39 zł. Właściwie to chyba najlepszy szampon z tych testowanych w dzisiejszym poście. Gorąco polecam!
 
Skład: Aqua (Water), Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Acrylates Copolymer, Panthenol, Betaine, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Coco-Glucoside, Polyquaternium-10, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Dicaprylyl Ether, Caffeine, Lauryl Alcohol, Sodium Carbonate, Maltodextrin, Ethalkonium Chloride Acrylate/HEMA/Styrene Copolymer, PEG-18 Glyceryl Oleate/Cocoate, Hydroxyethylcellulose, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Citric Acid, Glyceryl Behenate, Urea, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Hydrolyzed Yeast Protein, Threonine, Allantoin, Ethylhexylglycerin, Biotin, Cholesterol, Sodium Chloride, Potassium Chloride, Disodium Phosphate, SH-Polypeptide-32, Potassium Phosphate, Methylisothiazolinone, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance).
Odżywka skład: Aqua, Cetyl Alcohol. Behentrimonium Chloride, Phenoxyethanol, Methoxy PEG/PPG-7/3 Aminopropyl Dimethicone, Parfum, Caffeine, Maltodextrin, Ethylhexylglycerin, Pyridoxine HCI, Niacinamide, Glycerin, Glyceryl behenate, Pantenol, Pentylene glycol, Hydrolyzed Yeast Protein, Hydroxyethylcellulose, Xantham Gum, Citric acid, Threonine, Allantion, Urea, Polyglyceryl-3 methylglucose distearate, Biotin, Cholesterol, Sodium chloride, Disodium phosphate, SH-Polypeptide-32, Potassium chloride, Potassium phosphate, Cl 77891.
 

 

W ostatnim czasie sięgnęłam również po szampon wzmacniający "Joanna Power Hair". Zawiera Alfa-hydroksykwasy i posiada działanie złuszczające które ma na celu ułatwienie wnikania substancji aktywnych do mieszka włosowego. Pozostałe składniki to: trimetylglicyna(działanie witalizujące), heksapeptyd(powoduje lepsze zakotwiczenie cebulki włosowej), ekstrakty z drzewa chinowego, arniki i żeń-szenia( poprawiające mikrokrążenie skóry głowy), witaminy (działanie antyoksydacyjne). Niestety zawiera SLS i jest to informacja znacząca w tym przypadku niestety. Jeśli chodzi o właściwości pieniące i myjące.  Nie jest na pewno super wydajny. Przeźroczysty o lekko wodnistej konsystencji nie daje idealnego komfortu podczas mycia. Posiada dość przyjemny łagodny zapach. Po umyciu włosy były trochę przesuszone i nie układały się dobrze. Może dlatego, że mam włosy farbowane więc bardziej delikatne. Składniki oczyszczające zawarte w szamponie mogą być zbyt silne w przypadku takiego rodzaju włosów jak moje. Jednak jeśli ktoś ma włosy zbyt obciążone po użyciu innych cięższych szamponów może po niego sięgnąć. Nie zauważyłam ograniczenia wypadania włosów.  Producent zaleca zastosować pełną kurację wraz z odżywką i ampułkami.  Kompatybilność tych produktów być może daje dopiero pożądany efekt ale tego niestety nie wiem. Samo zastosowanie szamponu w moim przypadku nie było dobrym pomysłem. Cena to 6.99 za 200 ml szamponu w opakowaniu.
Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Disodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Cocamide MIPA, Laureth-4, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, Polyquaternium-10, Amodimethicone, C11-15 Pareth-5, C11-15 Pareth-9, Hexapeptide-11, Glycerin, Saccharum Officinarum Extract, Citrus Limon Fruit Extract, Pyrus Malus Fruit Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Triticum Vulgare Germ Extract, Arnica Montana Flower Extract, Panax Ginseng Root Extract, Luteum Ovi Extract, Cinchona Succirubra Bark Extract, Pollen Extract, Urtica Dioica Leaf Extract, Capsicum Frutescens Fruit Extract, Niacinamide, Propylene Glycol, Betaine, Hexylene Glycol, Hydroxycitronellal, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Phenoxyethanol, Benzoic Acid
Na koniec chciałam wrócić do anielskiej dziewczyny z fotografii. Ile razy spotkamy kogoś kogo wygląd lub ubiór nas od razu zastanawia. Każdy chciałby zadać od razu takiej osobie pytanie: “Jakiego szamponu używasz, że masz takie włosy”. Ja osobiście nie mam tyle odwagi i jeszcze nigdy nikogo nie spytałam o coś tak osobistego. Ciekawe czy to kwestia kultury, czy może nieśmiałości w kierunku do osób obcych. Niejednokrotnie warto mieć przy sobie aparat żeby chociaż uchwycić wyjątkowe zjawiska które mogą nas zaciekawić. Co postaram się czasem zrobić na moim blogu. 

czwartek, 26 listopada 2015

Konkurs "Próbkomania"

 

 
Zasady wzięcia udziału :
- pozostaw komentarz z chęcią wzięcia udziału oraz Twoją propozycję do jakiej stylizacji pasują konkursowe kolczyki?
- udostępnij zdjęcie konkursowe na swoim blogu, FB lub Google+
-dodaj mnie do obserwowanych (Google, Blogger)
- polub moją strone na FB
 
Do wygrania zestaw próbek:
1.
La Roche-Posay krem eliminujący zmiany trądzikowe o podwójnym działaniu, Ziaja kuracja antybakteryjna, Ziaja liście manuka żel myjący i normalizujący, Ziaja kuracja ultranawilżająca mocznik 15% - krem do stóp, Palmer’s balsam do ciała - Coco Butter Formula.
2.
Kolczyki “Zachód Czarnego Słońca”. Myślę, że mogą się przydać “Sylwester” już tuż tuż.
 


 

 
 

wtorek, 24 listopada 2015

Maseczka - puree kasztanowe

 
 
Dary natury to bogate źródło składników które mogą pomóc nam w pielęgnacji urody. Jesień w pełni, wystarczy sięgnąć po jeden z owoców jesieni “kasztan”. Być może macie kilka sztuk nazbieranych na ostatnim spacerze. Jeżeli nie…zachęcam może jeszcze znajdziecie wystarczy poszukać, bo warto sporządzić genialną maseczkę, która doda Waszej cerze enegrii. Po jej zastosowaniu skóra będzie bardziej napięta oraz wypoczęta. Kasztany mają bardzo pozytywny wpływ na skóre. Dlatego są często stosowane w produktach kosmetycznych oraz leczniczych. Unikalny składnik chemiczny uzyskiwany z kasztanowca to escyna, która uszczelnia ściany naczyń krwionośnych i zmniejsza obrzęki. Preparaty z wszelakiego rodzaju ekstarktów z kasztanowca są polecane do cery wrażliwej oraz z tendencją do pękania naczynek krwionośnych. Niwelują stany zapalne skóry i łagodzą odczyny alergiczne. Dobrze sprawdzą się również jeśli mamy skórę twarzy zmęczoną i opuchnietą. Wyciągi z nasion kasztanowca przywracają elastyczność naczyń krwionośnych oraz zmniejszają ich przepuszczalność. Usprawniają  krążenie krwi w skórze.W kosmetyce naturalnej kasztany wykorzystuje się również ze względu  na dużą zawartość składników mineralnych. Zawierają m.in. magnez (45 mg/100 g), potas (600 mg/100 g) oraz wapń (40 mg/100 g). To niedoceniane źródło witaminy C gdyż zawierają jej tyle samo co cytryna. Spotyka się wyciągi kasztanowe także w różnych odżywkach i szamponach do włosów.  Ponieważ pomaga łagodzić skutki łojotokowego zapalenia skóry oraz zwyczajnie hamują przetłuszczanie się skóry głowy.
 
Przygotowanie maseczki - puree kasztanowego:
Chciałam Wam dziś zaproponować przygotowanie maseczki puree kasztanowego. Do sporządzenia potrzeba 4-5 średniej wielkości kasztanów. Pozostałe składniki to: 1 łyżka stołowa miodu, 1 łyżka stołowa jogurty oraz 3 łyżeczki mąki ziemniaczanej. Kasztany należy rozłupać najlepiej za pomocą dziadka do orzechów. Jeżeli mamy kasztany lekko wysuszone to dobrze je namoczyć w wodzie na kilka godzin. Następnie gotujemy je 30-40 minut. Ugotowane kasztany przepuszczamy przez praskę (do czosnku) uzyskując puree. Pozostawiamy trochę płynu z gotowania kasztanów, który dodajemy do całości. Nie wspomniałam, że ugotowane kasztany mają dużą zawartość skrobi dlatego maseczka nazywa się puree. ponieważ nie jest to gładziutka masa, więc niewielkie grudki należy poprostu wyrzucić. Do pozostałości dodajemy jogurt, miód i mąkę ziemniaczaną. Masę nakładamy na oczyszczoną skórę twarzy i trzymamy ok. 15 minut. Po upływie tego czasu całość zmywamy.
Po zmyciu skóra jest miękka,  gładka, a zaczerwienienia są mniej wiodczne. Ponieważ poprawia krążenie skórne eliminuje uczucie opuchnięcia a zatem jest świetna gdy jesteście zmęczone np. po nie przespanej nocy. Polecam Wam częstsze stosownie naturalnych wspomagaczy urody jakimi są domowe maseczki.
 

czwartek, 19 listopada 2015

Gothic mystery

 

 
Tajemnicą jest dlaczego kobiety lubią się zmieniać.  “Varium et mutabile semper femina”- niestałą i zmienną jest zawsze kobieta. Raz chce być drapieżna i silna. Innym razem delikatna i niewinna. Przynajmniej na taką chcemy się kreować wizerunkowo. Karl Lagerfeld mawiał : "Zmienność to najzdrowsza forma instyktu samozachowawczego". Być może dlatego szukamy odskoczni w różnych stylach i epokach. Fascynujący “gothic style” daje nam taką możliwość.  Ma gdzieś swoje korzenie w vintage’owych inspiracjach, gdzie ważne są koronki oraz stoje z innej epoki. Kolory to czerń, ciemny fiolet, bordo. U kobiet niezbędne elementy ubioru to: długie spódnice,wiktoriańskie suknie, gorsety. Styl gotycki ciągle ewoluuje i nabiera coraz to innego wymiaru w stylizacjach. Neogotycki styl to lateks, skóra, obroże a także  jako akceny ozdobne, zamki i ciężkie bransoletki z ćwiekami. Dlatego postanowiłam pobawić sie gotycką tajemnicą zmienności. Połączyć tradycyjne koronki z ćwiekami. Jak to wygląda? Myślę, że całkiem ciekawie. Dzisiejszy post przedstawia mój najnowszy projekt bransoleto-pierścionek w stylu gotyckim. Dla tajemniczych, drapieżnych i od czasu do czasu zmiennych kobiet. Czyli coś dla mnie…a może i dla Was?

poniedziałek, 16 listopada 2015

Pierwsza liga polskich kremów


 
Długo myślałam nad tytułem dzisiejszego posta. Haseł promujących polskie marki jest naprawdę dużo ale chciałam być ciut oryginaniejsza.  Wtedy przyszło mi do głowy skojarzenie z selekcjonerami naszej reprezentacji piłkarskiej. Dlaczego nie stworzyć takiej listy pierwszoligowych produktów których nie należy się wstydzić. Jak wyglądają nasze firmy  na tle zagranicznych? Polskie marki kosmetyczne często nie odbiegają jakością i są cenione przez wiele kobiet. Z pewnością dobierając polskie kremy z pierwszej ligi rozszerzyłabym tą listę o wiele, wiele bardziej. Jednak dziś zrecenzowane przeze mnie kremy znają prawie wszyscy i albo je używają, albo używali, albo będą używać.
Z jedynką wystawiam w tej reprezentacji krem:
Celia- kolagen +algi nawilżający krem przeciwzmarszczkowy. Kiedyś już o nim wspomniałam, że bardzo go lubię i stosuję od kilku lat . Posiada bogaty skład odżywczy czyli: algi, witaminy, minerały oraz kolagen. Jest naprwdę doskonały do cery mieszanej i normalnej.  Dobrze odżywia skórę i wykazuje działanie przeciwzmarszczkowe. To krem lekko tłustawy co jest dobre w suchych patriach twarzy ale jednocześnie nie tworzy nieprzyjemnej warstwy która zatyka pory. Po długotrwałym stosowaniu mogę powiedzieć, że jego największym plusem są algi które zapewniają optymalne nawilżenie skóry. Kiedy kupiłam pierwsze opakowanie tego kremu zaintrygował mnie certyfikat “Laur Konsumenta”. Faktycznie z pewnością dużo kobiet jest zadowolonych z tego kosmetyku. Jest tani (ok. 5 zł za opakowanie 50 ml) i wydajny.  Ciekawe czy ktoś z czytelników/czytelniczek  zwraca uwagę na takie certyfikaty, które mogą być przecież jedynie formą reklamy stosowaną przez producentów. Być może tak czasem jest. W tym przypadku certyfikat w pełni odzwierciedla wysoką jakość kremu. Zachęcam do spróbowania i  własnej oceny.
Skład: Aqua, Paraffin Oil, Isopropyl Myristate, Cetearyl Octanoate, Glycerin, D-Panthenol, Propylene Glycol, Acacia Senegal Gum Extract, Fucus Vesiculosus Extract, Laminaria Digitata Extract, Spirulina Maxima Extract, Porphyra Umbilicalis Extract, Ascophyllum Nodosum Extract, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Acrylates/ C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Carbomer, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Ethylparaben, Methylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Citronellol, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone, Parfum.
Z dwójką wystawiam krem:
“Ziaja” - krem na dzień i na noc. Zalecany jest do skóry bardzo suchej i podrażnionej. Zawiera  bio olejek arganowy dzięki któremu regneruje i działa ochronnie na skórę.  W konsystecji jest to krem półtłusty więc poprawia elastyczność, gładkość oraz sprzyja dobremu nawilżeniu cery. Posiada bardzo przyjemny zapach no i oczywiście korzystną cenę ok. 5,50 za 75 ml w opakowaniu. Ja kupując ten krem chciałam go porównać z innymi markami oferującymi kremy z dodatkiem olejku arganowego. Okazuje się bowiem, że są zazwyczaj o wiele droższe a nie koniecznie lepsze. Ogólnie marka “ Ziaja” posiada wiele sprawdzonych produktów których nie trzeba chyba nikomu zachwalać. Tu każdy znajdzie coś odpowiedniego dla swojego rodzaju cery.
Skład: Aqua (Water), Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Hexyl Laurate, Glycerin, Sorbitan Sesquioleate, Diisostearoyl Polyglyceryl-3 Dimer Dilinoleate, Dimethicone, magnesium Sulfate, Argania Spinosa Kernel Oil, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Cera Alba (Beeswax), Hydrogenated Castor Oil, Sodium Benzoate,2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum(Fragrance),  Limonene, Bazyl Salicylate, Hydroxycitronellal, Alpha-Isomethyl lonone, Hexyl Cinnamal, Citric Acid.
Ostatni reprezentant moich pierwszoligowych ulubieńców to:
 “Tołpa” - Ultra Soft Naturals : aloesowy krem do twarzy i ciała. To ostatni krem z polskich producentów kosmetycznych jaki chciałam Wam polecić. Właściwie to moje odkrycie ostatniego miesiąca. Szukałam jakiegoś delikatnego żelu do twarzy na bazie aloesu. Co się okazało w aptekach trudno coś takiego nabyć. Jednak będąc w “Carrefourze” natrafiłam na ultralekki krem który jest doskonały. Świetnie nawilża po zastosowaniu go rano pod makijaż sprawia, że czuję się świeżo cały dzień. Skóra nabiera blasku i jest miękka. Skład to oczywiście aloes i gliceryna. Polecany jest do każdego rodzaju skóry zwłaszcza do skóry wrażliwej.  Posiada odświeżająco odżywczy zapach. Cena to 4.99 zł za opakowanie 100 ml, wiec jak wszystkie dziś polecane przeze mnie marki jest naprawdę na każdą kieszeń. Wystawiając rzetelną ocenę nie mogę nie wspomnieć, że zwiera “parabeny”. Za to można wystawić marce żółtą kartkę, bo skóra wrażliwa czy alergiczna (a do takiej jest polecany) powinna unikać raczej takich składników. Jednak mimo wszystko jest on godny polecenia, ja na pewno jeszcze go kupię.
Skład: Aqua, Glicerin, Cyclomethicone, Caprylic/Capric trigliceryde, Gliceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Stearic Acid, Ceatearyl Alkohol, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Sodium Acrylate/Acryloydimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Aloe Arbor escens Leaf Extract, Dicaprylate/Dicaprate, Hydrolyzed Silk, Xanthan Gum, Panthenol, Parfum, Methylparaben, Propylparaben, Diazolidinyl Urea.
Czy lubicie zabawiać się w takich kosmetycznych selekcjonerów? Jaka jest Wasza lista pierwszoligowych polskich kremów? Czekam  na nowe propozycje może podrzucicie mi coś ciekawego. Zastanawiające jest jak często kierujemy się konsumenckim patriotyzmem. Przy okazji przypominam fanom foodball'u jutro mecz Polska-Czechy :)

czwartek, 12 listopada 2015

Kardigan w roli głównej

 
Tegoroczna jesień jest dość łagodna. Właściwie nawet do tej pory można było chodzić w lekkiej kurtce, a o grubych płaszczach można było zupełnie zapomnieć. Bywało czasem nawet tak słonecznie, że wychodziłam na krótki spacer w moim ulubionym kardiganie. Jest nietypowy bo zrobiony w kształcie koła. Świetnie otula ciało i jest bardzo ciepły (D.EXTERIOR). Na ostatnią przechadzke po parkowych alejkach przygotowałam dla Was stylizację w brązach.  Jesienna garderoga u wielu kobiet  to brązy i czerwienie w różnych odcieniach zupełnie jak liście. Dla przełamania czekoladowo brązowej stylizacji mam na sobie bawełnianą sukienkę z motywem roślinnym w kolorze jasnego błękitu (Jane Norman). Do tego doskonale pasują grafitowe rajstopy i zamszowe kozaczki do kolan, które kupiłam rok temu na wyprzedaży za 10 € w Holandii. Włożyłam  również niebieski komplet biżuterii:  kolczyki i bransoleta który słabo niestety widać na zdjęciach. Ogólnie takie połączenie ciemnego brązu i kolorowych jasnych akcentów sprawia, że stylizacja jest weselsza i o to właśnie chodzi aby nie być bezbarwną plamą na tle pięknej złotej jesieni . Ciekawa jestem z jakimi kolorami Wy lubicie łaczyć brązy?  Na zaprezentowanych dzisiaj zdjęciach widać, że humor mi raczej dopisuje. Czego również i Wam życzę, bo dobre samopoczucie to podstawa. Nawiasem mówiąc poszalałam z ilością zdjeć J
 
 
 
 
 
 
 
 
 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Wrocław Fashion Meeting

 
 

W dniach 21-22 listopada na Stadionie Wrocławskim (Klub Biznesowy - Strefa Vip) odbędą się targi i pokazy mody. Jest to impreza dość prestiżowa i zapewnia wiele atrakcji dla fanów designerskich nowości. W tegorocznej edycji “Wrocław Fashion Meeting” będzie można na pewno kupić coś ciekawego gdyż wystawia się aż 130 producentów i projektantów odzieży męskiej, damskiej i dziecięcej. Gwoździem programu targów są pokazy mody podzielone tematycznie na 3 bloki: “Parada Projektantów”, “Wielka Gala Fashion Meeting” oraz “Pokaz Finałowy”. Fajnym pomysłem jest również konkurs stylizacyjny dla pasjonatów mody którzy chcą w formie zabawy zobaczyć jak taka impreza wygląda od kuchni. W specjalnej “strefie beauty” będzie można uzyskać cenne porady od stylistów, kosmetologów i wizażystów. Cieszy mnie, że taka impreza odbywa się we Wrocławiu. Będzie można obejrzeć najnowsze kolekcje i trendy zarówno projektantów już znanych jak i świeże pomysły utalentowanych debiutantów w świecie mody. Impreza nie jest niestety bezpłatna, dwudniowy bilet kosztuje 15 zł.  Jednak udział w takich targach to szansa na skompletowanie oryginalnej garderoby na nowy sezon, więc chyba warto wydać tych kilka złotych.
Podaje Wam link strony gdzie możecie dowiedzieć się jaka jest lista wystawców i oczywiście kupić bilet: http://wroclawfashionmeeting.pl/index.html

sobota, 7 listopada 2015

Zapach magnolii


 
Za oknem mgła a mnie się marzy wiosna. W dodatku wczesna kiedy wszystko budzi się do życia i świat zalewają soczyste kolory  zieleni.  Może trochę z tej tęsknoty zrobiłam nową parę kolczyków . To coś co zawsze poprawia mi humor. Magnolia to jedo z pierwszych przepięknie kwitnąch drzew wiosną. Kwiat jest taki unikatowy i romantyczy zarazem. Wzór koronki który użyłam do wykonania tych kolczków przypomina magnolię. Kolory to soczysto malinowa czerwień w połaczeniu z przypalanym fioletem. Wszystko wyglada żywo i energetycznie w sam raz do jakiejś kontrastowej stylizacji.  Teraz jesienią potrzeba nam więcej kolorów żeby nie poddać się tak łatwo jesiennej melancholii. Jedno małe ale dotyczące nazwy kolczyków  “zapach magnolii”. Podobno mają subtelny i delikatny zapach niemal relaksacyjny. Nie wiem bo sama nie miałam okazji znaleźć tego zapachu choćby w perfumach. Może warto poszukać  i nie czekać do wiosny.

wtorek, 3 listopada 2015

Manicure strukturalny – inaczej

 

Patenty, patenciki czyli jak zawsze u mnie trochę inaczej o stylizacji paznokci. Jakiś czas temu zaglądając na ciekawe blogi o pieleganacji urody, znalazłam post o lakierze strukturalnym. Sama jeszcze takich nie kupowałam. Po prostu jakoś nie było okazji. Efekt jest bardzo fajny, bo powierzchnia paznokcia jest chropowata i maskuje wszelkie niedoskonałości. Lakiery tego typu są dość trwałe, ponieważ tak szybko nie odpryskują i nie ulegają zarysowaniom jak zwykłe lakiery. Ja chciałam jednak przybliżyć Wam moją technikę uzyskania takiego efektu “lakieru strukturalnego” przy użyciu kaszy mannej, tak tej właśnie którą mamy na kuchennej półce. Całość obrazuje mały tutorial wykonania białego manicure i strukturalnego efektu na palcu serdecznym.



1. Na początku należy pomalować spodnią warstwę białym lakierem. Ten którego użyłam to Color Rama marki "Maybelline". Dobrze się trzyma choć nie jest mocno kryjący. Dlatego dla uzyskania nieprzeźroczystej powierzchni należy pomalować paznokcie co najmniej 3 razy. Później trzeba odczekać aż paznokcie wyschną.

2. Następnie należy pokryć płytkę palca serdecznego lakierem mocno utwardzającym (Carla). Po czym obsypuje się dokładnie całą powierzchnię kaszką manną. Pozostawiamy takie paznokcie do wyschnięcia na dość długi czas (10-15 minut) ze względu na to żeby kaszka dobrze złapała strukturę paznokcia.

3. Na palec wskazujący również na top coat nakleiłam ozdobny wzorek. Palec serdeczny pokryłam jasnoróżowym lakierem z drobinkami złota “MV”. Należy to robić delikatnymi ruchami, raczej uderzać pędzelkiem niż pociągać.

4. Na końcu wykałaczką i ciemnozłotym lakierem wykonałam wzorek z kropek na pozostałych paznokciach. Wierzchnią warstwę wszystkich paznokci zabezpieczyłam utwardzaczem.

To wszystko powierzchnie strukturalnej imitacji można wykonać na wszystkich paznokciach jeżeli komuś coś takiego się spodoba. Miłej zabawy.

niedziela, 1 listopada 2015

Człowiek znika w człowieku

 
Listopad to miesiąc wspomnień o ludziach którzy odeszli. Wszyscy mamy takie osoby w kręgu rodziny, przyjaciół. Ikony stylu również odchodzą ale czy niezauważalnie? Czy zostają w nas ludziach w przedmiotach, zdjęciach, muzyce. Od kilku dni słucham jednej piosenki “Back to Black” Amy Winehouse, która wpisała się w historię muzyki i zmieniła ją. Początkowo chciałam jedynie wrzucić klipa w Google’u jednak pomyślałam, że warto napisać coś od siebie na jej temat. W tym roku mija 4 rocznica tragicznej śmierci artystki. Czy świat zapomina o takich artystach?  O wielu można zapomnieć . Są też tacy którzy tym jak żyli, jacy byli i jak odeszli porowokują zawsze i wszędzie do wspomnień.
 
Amy już od dzieciństwa była tzw. trudną nastolatką.  Wiele problemów w jej życiu nawarstwiało się depresja, narkotyki, alkoholizm, bulimia i destrukcyjna miłość.  Z drugiej strony miała coś w sobie co przykłuwało uwagę milionów. Nie tylko talent muzyczny i kompozyrorski. Również niepowtarzalny wizerunek który wyróżniał ją z tłumu. Filigranowa figura ważyła zaledwie 40 kg, wysoko natapirowne włosy tworzące koka i mocno zarysowany makijaż, to cechy charakterystyczne dla jej wyglądu.  Inspirację zaczerpneła z pewnością z lat 60-tych  i dopasostosowała do siebie.  Wszyscy pamiętają jej zielone oczy podkreślone ekstremalnie dużą kreską w formie kociego oka.  Usta malowała zazwyczaj malinową szminką.  Jej i tylko jej styl był niepodrabialny. Kto dziś tak się czesze i maluje? Nosiła oryginalne sukienki w stylu vintage. Jej ulubionym dodatkiem była torebka Luisa Louittona również kokarda w grochy we włosach lub kwiaty. Miała 15 tatuaży oraz percing za który wyrzucono ją ze szkoły teatralnej Sylvia Young Theatre School. W jej garderobie można było znaleźć wiele stylizacyjnych perełek. Po śmierci artystki ubrania zostały wystawione na aukcji i sprzedane po niebotycznych cenach. Jedna z sukienek ecru z czerwonym wzorem osiągneła cenę aż 67 tys. dolarów. Myślę, że wiele kobiet dziś chciałoby mieć jej styl i talent.

niedziela, 25 października 2015

White at night

 
 
 
 
 
 

Podczas tej sesji nikt nie ucierpiał. Tak powinno brzmieć ostrzeżenie, zanim obejrzycie dokładniej tych kilka zdjęć.  Mam wrażenie, że większość kobiet boi się bieli. Chyba nie słusznie. Są takie okoliczność w których biel powoduje, że nasza stylizacja jest idealnie widoczna. To właśnie chciałam osiągnąć podczs ostatniej sesji. Miałam jeszcze jeden cel pokazać klimat mojego miasta nocą. Pozując do takich zdjęć czasem trzeba się po prostu poświęcić. Pomimo, że jest zimno, bo październikowe wieczory nie należą do najcieplejszych trzeba ściągnąć żakiet lub kurtkę i zapozować jakby nigdy nic.  W dodatku tego wieczoru wszystko było nie tak. Padał deszcz, który zmoczył dopracowaną wcześniej do zdjęć fryzurę. Jednak jak to się mówi: “coś za coś”. Znalazłam w końcu maleńką uliczkę w centrum miasta, gdzie uliczne lampiony nadają tajemniczy klimat. Deszcz spowodował, że bruk ulicy nabrał dziwnej świecącej poświaty. No po prostu idealne miejsce. W takich okolicznościach trzeba robić dużo fotek a potem wybrać te, które wydają się najciekawsze. Mimo wszystko, nigdy nie są one najlepszej jakości, są jakby trochę reportażowe. Może jednak nie ich jakość jest tu najważniejsza. “Tak wygląda moje miasto nocą” mały cytat z klasyki muzyki rozrywkowej. Jeśli chodzi o stylizację, to jestem tu ubrana w biały top z długim rękawem “Vero Moda”, szeroką bluzkę “Atmosphere” z świetnym czarno-srebrnym nadrukiem dwóch łabędzi na przodzie. Mam na sobie również wąskie rurkowe jeansy i buty typu botki marki “Acord”. Z dodatków warte uwagi są czarne koronkowe kolczyki majego własnego wyrobu “tete a tete”. W takiej stylizacji możecie mnie spotkać w ciemnościach wrocławskich uliczek. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Bo jak nie, to wymarzłam się na marne.

 

środa, 21 października 2015

Maseczka mleczno-aloesowa


 
 
Ekspresowa maseczka mleczno-aloesowa to coś dla amatorów domowych mikstur upiększających.  Dwa podstawowe składniki niby mało, a jednak to prawdziwa bomba energetyczna. No może trochę przesadziłam ale jest to maseczka którą warto zrobić i polecić koleżance. Ponieważ lubię moje wierne czytelniczki  chcę się z Wami podzielić moim autorskim przepisem. Przybliżę również pokrótce działanie i właściwości mleka i aloesu.
Mleko zawiera składniki mineralne jest doskonałym źródłem wapnia, potasu, fosforu również witamin z grupy B oraz witaminę A i E. Najbardziej cenionym składnikiem mleka są proteiny. Są odpowiedzialne za stymulacę produkcji kolagenu w skórze oraz elastyny. Mleko jest spotykane w wielu kremach gdyż pomaga wzmocnić naskórek i wygładza zmarszczki. Kwas mlekowy zwęża pory , lekko rozjaśnia cerę, złuszcza naskórek. Dlatego stosuje się go do cery tracącej swoją elastyczność, wiotkiej, podrażnionej i pozbawionej blasku. Zawartość lipidów powoduje odbudowę płaszcza hydrolipidowego naskórka. Mleko wykazuje właściwości łagodzące i normalizujące można więc je stosować do cery z problemami typu trądzik młodzieńczy.
Kleopatra używała mleka oślego do kąpieli, co pomagało jej w utrzymaniu niezwykle jedwabistej skóry. Można stosować mleko jako doskonały naturalny tonik do twarzy. Jednak należy pamietać o zmyciu go przegotowaną wodą, samo mleko może za bardzo ściągać suchą skórę.
Aloes ma wyjątkowo bogaty skład: witaminy rozpuszczalne w wodzie, minerały, enzymy, kwasy organiczne, aminokwasy które są pomocne w proukcji białka, olejki lotne. Zawiera również związki biostumulujące odbudowę i regenerację naskórka. Aloes znany jest także jako środek bakteriobójczy i grzybobójczy.  Posiada niezwykle duże właściwości nawilżające, oczyszczające, ujędrniające cerę, powodując pobudzenie mikrokrążenia. Pomaga zwalczać wolne rodniki dzięki zawartości antyoksydantów, co z kolei działa na powstrzymanie procesów starzenia się skóry. Sok z aloesu goi, nawilża, łagodzi stany zapalne, trądzikowe a także alergiczne. Krótko mówiąc samo dobro dla naszej cery.
Jak przygotować maseczkę?
Do sporządzenia maseczki potrzebne jest mleko w proszku.  Czy kogoś to dziwi? Nie bez przyczyny używam mleka w proszku. Zachowuje ono wszystkie składniki odżywcze a mogę rozrobić świeżą porcję maseczki w każdej chwili, wiec jest to dość wygodne.  Drugi składnik to napój na bazie soku i cząstek aloesu (pamiętaj należy kupić tylko taki bez soli w składzie).  Zawiera ok. 20 % aloesu reszta to woda mineralna i inne dodatki. Dlaczego taki wybór bo jest on dość tani 500 ml butelka kosztuje 4.99 zł. Czysty sok z aloesu to koszt o wiele większy, a i tak nie zużyje się całości na jedną dwie maseczki. Ręsztę napoju alesowego można poprostu wypić.
 
 
Maseczkę przygotowuję mieszając na jednolitą masę: jedną łyżkę stołową mleka w proszku, jedną łyżkę stołową aloesowego napoju i jedną łyżkę stołową mąki ziemniaczanej, która zagęszcza naszą maseczkę. Przygotowana mieszanina przypomina konsystecją gęsty miód.  Pędzelkiem należy nałożyć ją na twarz omijając okolice oczu.  Po upływie 8-10 minut maseczkę zmywa się wodą.
Nie należy przetrzymywać jej dłużej, gdyż bardzo szybko wysycha i ściąga skórę twarzy. Po zastosowaniu skóra staję się gładka, pory ściągnięte. Ja dopełniając ten zabieg przecieram twarz jakimś lekkim olejkiem.

piątek, 16 października 2015

Ochronny Avene

 
 
Cera naczynkowa wymaga specjalnego podejścia. Czynniki zewnętrzne mogą bowiem powodować  zaczerwieniena i większą widoczność naczynek. Dlatego powinno się na co dzień stosować wypróbowane kremy ochronne które zapobiegają niechcianym reakcjom skóry. Ważne jest aby krem posiadał filtr UV conajmniej SPF 20.  Jednym z takich kremów jest sprawdzony przeze mnie ostatnio ANTIROUGERUS  JOUR nawilżająco-ochronny  krem do skóry naczynkowej SPF 20. Do tej pory nie miałam do czynienia z marką “Eau Thermale Avene” jednak może trochę z ciekawości postanowiłam po niego sięgnąć.  Krem ma właściwości nawilżające wierzchnie warstwy naskórka. Konsystencją przypomina kremy półtłuste i jest w kolorze jasno zielonym co spotykane jest w tego typu kremach. Jednak ten na pewno spowodował moje zaskoczenie gdyż idealnie się wchłania i nie pozostawia skóry natłuszczonej. Mogę powiedzić, że powoduje on efekt delikatnego matowienia. Jeśli chodzi o skład to krem jest na bazie wody termalnej Avene która łagodzi i koi wszelkie podrażnienia.  Wymienić również można wyciąg z ruszczyka wzbogacony saponinami dzięki czemu pobudza mikrokrążenie w obrębie skóry. Do jakiej cery jest on polecany? Otóż do wrażliwej, normalnej, mieszanej a może przede wszystkim skłonnej do zaczerwienień. Cena kosmetyku za opakowanie o pojemności 40 ml to ok. 57 złotych, w zależności od apteki. Jest to dermokosmetyk z tego powodu w zwykłej drogerii raczej nie można go kupić. Zastanwiałam się czy podać czytelnikom cały skład kremu?  Wiem jednak, że są tacy co lubią obejrzeć krem trochę analitycznie. Wiec podaje go poniżej, choć opis na opakowaniu jest takim małym drukiem,  że trzeba go było czytać lupą. Dlatego nie wiem czy nie popełniłam jakiegoś błędu. Jeśli będziecie szukać kremu ochronnego warto wypróbować markę “Eau Thermale Avene”.
 
Skład: AVENE THERMAL SPRING WATER, ETHYLHEXYL METHOXYCINNNAMATE, C12-15 ALKYL BENZOATE  CARTHAMUS TINCTORIUS (SAFFLOVER) SEED OIL (CARTHAMUS TINCTORIUS SEED OIL), CYCLOMETHICONE, GLICERYN, CAPRYLIC/CAPRYLIC TRIGLICERYDE OCTOCRYLENE, BISETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL  TRIANZINE ARACHIDYL ALCOCHOL  GLICERYL STEARATE PEG-100 STEARATE, ARACHIDTL GLUCOSIDE, BEHENYL ALCOCHOL BHT. BLUE 1 (CI 42090), CAPRYLYL  GLICOL, DEXTRAN SULFATE, DISCODIUM EDTA, FRAGRANCE (PARFUM) ,HESPERIDIN MATHYL CHALCONE  HYDROXYETHYLACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COLPYMER, ISOHEXADECANE MAGNESIUM SIUCATE, MICA, POLISORBATE 60, RUSCUS ACULEATUS ROOT EXTRACT, SORBIC ACID, SORBITAN ISOSTEARATE, TITANIUM DIOXIDE (CI 7789), WATER (AQUA), XANTHAN GUM.

sobota, 10 października 2015

Chłodne sombre

 


Czym jest sombre? To delikatniejsza wersja ombre w koloryzacji. Więcej kolorów, więcej przejść tonalnych a wszystko razem zdaje się bardziej rzeczywiste.  Dobrze tyle teorii.  Moje nowe dzieło a raczej rękodzieło to koronowa próba uchwycenia chłodnych kolorów.  Komu pasują chłodne kolory aby wyglądać naturalnie i oczywiście korzystnie.  Istnieją dwa typy urody: zimny i ciepły.  Zastanawiasz się pewnie teraz do którego typu należysz? Jeżeli w swojej szkatułce masz wiecej biżuterii w kolorze srebrnym, to jesteś typem zimnym i zimne kolory będą bardziej korespondowały z twoją cerą. Jeżeli masz większość biżuteryjnych nabytków w kolorze złota, to jesteś typem ciepłym. Wbrew pozorom kupując ubrania i biżuterię dobieramy kolory instynktownie. Są takie kolory które pasują obu typom urody do nich na pewno należy fiolet, burgund i wiśniowy. Może dlatego użyłam fioletu do mojej wariacji sombre kolczyków.  Postaram się zrobić w przyszłości jakieś sombre dla ciepłych typów urody. To one także najlepiej czują się w biżuterii tzw. etnicznej gdzie podstawą może być drewno, rzemyki i kamienie. Jednak na szczęście nie da się wszystkiego tak zwyczajnie zaszuflatkować. Uroda bywa wielowymiarowa dlatego nie ma jak chłodne oko koleżanki/przyjaciółki/siostry która na wspólnych zakupach powie: “W tym Ci stanowczo do twarzy”.  Sama często łamię tą zasadę kolorystyczną… być może jestem letnia J
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...