Podczas tej sesji nikt nie ucierpiał. Tak
powinno brzmieć ostrzeżenie, zanim obejrzycie dokładniej tych kilka zdjęć. Mam wrażenie, że większość kobiet boi się
bieli. Chyba nie słusznie. Są takie okoliczność w których biel powoduje, że
nasza stylizacja jest idealnie widoczna. To właśnie chciałam osiągnąć podczs
ostatniej sesji. Miałam jeszcze jeden cel pokazać klimat mojego miasta nocą.
Pozując do takich zdjęć czasem trzeba się po prostu poświęcić. Pomimo, że jest
zimno, bo październikowe wieczory nie należą do najcieplejszych trzeba ściągnąć
żakiet lub kurtkę i zapozować jakby nigdy nic.
W dodatku tego wieczoru wszystko było nie tak. Padał deszcz, który
zmoczył dopracowaną wcześniej do zdjęć fryzurę. Jednak jak to się mówi: “coś za
coś”. Znalazłam w końcu maleńką uliczkę w centrum miasta, gdzie uliczne lampiony
nadają tajemniczy klimat. Deszcz spowodował, że bruk ulicy nabrał dziwnej
świecącej poświaty. No po prostu idealne miejsce. W takich okolicznościach
trzeba robić dużo fotek a potem wybrać te, które wydają się najciekawsze. Mimo
wszystko, nigdy nie są one najlepszej jakości, są jakby trochę reportażowe.
Może jednak nie ich jakość jest tu najważniejsza. “Tak wygląda moje miasto
nocą” mały cytat z klasyki muzyki rozrywkowej. Jeśli chodzi o stylizację, to
jestem tu ubrana w biały top z długim rękawem “Vero Moda”, szeroką bluzkę “Atmosphere” z świetnym czarno-srebrnym nadrukiem dwóch łabędzi na
przodzie. Mam na sobie również wąskie rurkowe jeansy i buty typu botki marki “Acord”. Z dodatków
warte uwagi są czarne koronkowe kolczyki majego własnego wyrobu “tete a tete”. W
takiej stylizacji możecie mnie spotkać w ciemnościach wrocławskich uliczek. Mam
nadzieję, że Wam się spodoba. Bo jak nie, to wymarzłam się na marne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz