Pomysły długo dojrzewające. Jak to w szafie bywa jest ciemno
i czasem zapominamy o jakimś ciuchu na lata. Nagle przychodzi jego pora. Chwila
zastanowienia włożyć czy odłożyć do wora już na zawsze. Taką właśnie historię
ma tunika w formie „ponczo”. Nie jest moja, pierwotnie była kupiona dla mojej
mamy w rozmiarze XXL, dość dobrej marki Gina Laura. Producent szyje ubrania w
rozmiarze 38-48 więc ukierunkowany jest dla Pań o nieco pełniejszej figurze.
Mamie nie przypadła jednak do gustu może dlatego, że jest nieco awangardowa.
Oglądając coś czasem żałuję, że nie jestem krawcową a raczej konstruktorem
odzieży. Trzeba mieć trochę wyobraźni aby zrozumieć jak może się układać na
ciele zwyczajny prostokąt z otworem na głowę i zszytymi bokami. Kto wie może
jednak gdzieś przeczyta ten tekst stęskniona nowych pomysłów krawcowa. Zawsze
coś, komuś może się przydać.
Kapitalne
połączenie prostej konstrukcji i ascetycznego wzornictwa na materiale. Takie
„ponczo” na pewno znajdzie miejsce w mojej szafie. W tej stylizacji użyłam
czarnych legginsów i kilku dodatków w kolorze różowym. Mam na myśli: mini
torebeczkę, kolczyki i dość nietypowe buty na koturnie (Lariano). Można jednak
użyć bardziej stonowanych dodatków np. czarnych czółenek, klasycznej torebki
kopertówki. Całość dość wydłuża sylwetkę.
Tunikę można nosić na wiele sposobów raz z opuszczonym ramieniem. Innym razem
prosto, bo taka stylizacja jest wielowymiarowa. Jeśli ktoś spyta mnie o efekt,
na pewno w takim zestawie będziesz wyróżniać się z tłumu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz