środa, 24 lutego 2016

Łap ten SWAP

 

Po kilku nieudanych podejściach głównie z braku czasu wybrałam się wreszcie na SWAP party we Wrocławiu.  To lutowe było jednocześnie jubileuszowym. W tym roku przypada 3 rocznica zorganizowania pierwszej tego typu imprezy.  Na spotkaniu można wymienić ubrania, buty, dodatki a widziałam nawet drobne kosmetyki. Zasady są bardzo proste na wymianę może przyjść każdy. Wstęp jest całkowicie bezpłatny i nie wymaga wcześniejszej rejestracji czy rezerwacji miejsca. Po prostu wpadasz i szukasz sobie dogodnego miejsca na prezentację tego co przyniesiesz ze sobą na wymianę.
 Niepisany regulamin to trzy dość czytelne zasady:
1. Przyniesione ubrania muszą być czyste i w dobrym stanie.
2. Celem głównym jest wymiana. Jeśli na prawdę nie masz możliwości wymiany, wtedy dozwolona jest sprzedaż, ale za niskie kwoty tj. do 10-15zł.
3. Wymiana dotyczy tylko ubrań, butów i dodatków.
 
 
 
Nie wiem czy byliście kiedykolwiek na takiej ciuchowej wymianie ale jest całkiem sympatycznie. Przynajmniej ja mam takie wrażenie. Jeżeli jesteś początkującym SWAP-ersem powinieneś zorganizować sobie jakieś wieszaki, to może ułatwić wyeksponowanie przyniesionych ubrań. Organizatorzy zapewniają kilka stojących regałów, są również do dyspozycji stoliki oraz krzesła.  Brakuje niestety lustra ale to wynika z faktu, że spotkanie odbywa się w miejscu udostępnionym jedynie gościnnie.
Idea jest dość ciekawa. Jest to pewna alternatywa dla second hand-ów.  Gdzie szukasz, szukasz i pomimo dużego wyboru nie zawsze znajdujesz coś dla siebie. Na SWAP-ie upolować można rzeczy unikatowe  i oryginalne. Czasem są to ciuchy, które wreszcie po latach ujrzały światło dzienne, bo wisiały w szafie z sentymentu. Innym razem, są to mniej udane zakupy właśnie z SH, ze względu na przykład, że właścicielka źle dobrała rozmiarówkę. Niektóre dziewczyny szperają specjalnie po sklepach z używaną odzieżą i szukają markowych ciuchów, które zawsze mają tu powodzenie. Sama nie kupiłam nic, bo jak zwykle zajęłam się wchodzeniem w temat, żeby Wam go opisać. Jednak moja przyjaciółka kupiła dość fajną torebkę po przystępnej cenie…za jedynego piątaka. Ogólnie jestem pozytywnie nastawiona do takich inicjatyw. Tu nie tylko chodzi o ciuchy czy handel. Jest to pewien krok; może trochę związany z ekologią, bo zanim coś wyrzucimy możemy dać mu jeszcze ostatnią szansę, a nuż spodoba się komuś innemu.  Z pewnością jest to przyjemna impreza dla kobiet, które po prostu lubią poszperać, obejrzeć, poprzymierzać. Oczywiście nic nie poprawia kobiecie humoru tak jak odprężenie się właśnie w taki sposób.  Na pytanie, czy można złapać bakcyla SWAP-ersa? Odpowiadam: tak owszem. Dziewczyna, którą poznałam na spotkaniu mówiła mi, że to jej dziesiąty SWAP i z pewnością nie ostatni. Jeżeli temat Was zainteresował polecam odwiedzić kolejną marcową wymianę. Odbędzie się 23.03.2016 r w dawnym Barze Barbara we Wrocławiu.Takie imprezy dostępne są również w innych miastach, bo swapping staje się modny. Drogie Panie przewietrzcie szafy na wiosnę  i dajcie swoim ubraniom szansę na drugie życie J
Przeczytaj również: Zwyczajnie kobieta


wtorek, 16 lutego 2016

Kosmetyka alergika

 
 
Pierwsze oznaki wiosny czuć już w powietrzu. Tak to już jest, że cieszą się z jej nadejścia prawie wszyscy. Celowo użyłam zwrotu prawie, bo nie należy zapominać o alergikach. Takie osoby  muszą dmuchać na zimne cały rok, czyli omijać kosmetyki które uczulają.  Po ostatnich moich testach mogę opisać Wam produkty jednej z wiodących marek kosmetycznych ukierunkowanych właśnie na klientów  z tendencją do alergii. To dość popularna również wśród blogerów marka “SYLVECO”.  Wypróbowałam dwa kremy i jeden szampon, więc może znajdziecie w tym poście coś interesującego dla siebie.
Zacznę może od : “Lekkiego kremu brzozowego” . Jest to hypoalergiczny, bezzapachowy produkt.  Przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Z szczególnym uwzględnieniem skóry przesuszonej bądź zmęczonej oraz narażonej na działanie czynników szkodliwych typu słońce lub zanieczyszczenia atmosferyczne. Analizując jego skład jest naprawdę interesujący. Podstawowy składnik to ekstrakt z kory brzozy, który pobudzania syntezę kolagenu i elastyny, uelastycznia skórę powstrzymując oznaki starzenia. Zawiera również ekstrakt z aloesu i ksilitol, co zapewni dłuższe nawilżenie i zmiękczenie skóry. Dobrze jeszcze wymienić naturalne oleje roślinne, których jest naprawdę dużo, masło karate, witaminę E, allantoinę i ekstrakt z mydelnicy lekarskiej. Ten ostatni składnik przyspiesza wnikanie aktywnych składników w głębsze warstwy skóry. Jak widzicie na zdjęciach użyłam zaledwie małej próbki. Jaki jest on w użyciu? To delikatny krem o konsystencji rozwodnionej śmietanki.  Po zastosowaniu na skórę twarzy daje uczucie natychmiastowego nawilżenia. Skóra jest ukojona  i nabiera blasku już po jednorazowym użyciu. Nie pozostawia tłustej warstwy wręcz lekko matowi tłuste partie. Świetnym pomysłem jest zastosowanie go jako baza pod makijaż. Skóra dobrze oddycha i jest wyśmienicie chroniona przed szkodliwymi czynnikami środowiskowymi. Na pewno jest wyjątkowo wydajny zaledwie punktowe zastosowanie go umożliwia wystarczające rozprowadzenie po całej twarzy. W sprzedaży dostępny jest w 50 ml słoiczkach, cena to od 23.99 zł za opakowanie.  Oceniając jego jakość całościowo to krem, który na pewno kupię i kto wie czy nie jeden raz. Bo do dobrych rzeczy należy się przyzwyczajać, taka jest moja dewiza. Natomiast te słabe kosmetyki, jak najszybciej należy zamienić na...lepsze :)
Skład: Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Glycine Soja Oil, Xylitol, Sorbitan Stearate and Sucrose Cocoate, Butyrospermum Parkii Seed Butter, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol,  Benzyl Alcohol, Betulin, Witamina E Tocopheryl Acetate, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Allantoin, Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid, Saponaria Officinalis Root Extract, Lupeol, Oleanolic Acid, Betulinic Acid.
Z uśmiechem przejdę do następnego testu “Odbudowującego szamponu pszeniczno-owsianego”. Jest hypoalergiczny i zupełnie przeźroczysty, więc osoby z tendencją do alergii mogą go śmiało wypróbować.  Nadaje się do każdego rodzaju włosów - tak zapewnia producent. Ma pozytywne działanie na włosy osłabione lub wymagające regeneracji. W składzie posiada bardzo łagodne środki myjące, dzięki czemu można uniknąć podrażnień. Plusem jest zawartość hydrolizowanych niskocząsteczkowych protein  w formie wyciągów z pszenicy oraz owsa i to mnie w nim właśnie zachęciło. Z opisu  na etykiecie kosmetyku wynika, że ma pozytywny wpływ na nawilżone i elastyczność włosów. Czy tak jest? Na pewno przyciąga on intensywnym i przyjemnym zapachem trawy cytrynowej. Dzięki czemu mycie nim powoduje uczucie odświeżenia.  Konsystencja jest  gęsta więc dość obficie się pieni. Oczyszcza dobrze skórę głowy i włosy. Nie wiem dlaczego po spłukaniu miałam jednak wrażenie, że włosy są nieco szorstkie i mało miękkie być może zależy to od rodzaju włosów. Ja mam włosy farbowane (czyli bardziej przesuszone niż naturalne), więc nie zauważyłam natychmiastowego nawilżenia. Po myciu nałożyłam odżywkę pszeniczno-drożdżową “Babuszki Afagi”, która pasuje pod względem składu do tego szamponu ( proteiny pszenicy) i w tej konfiguracji sprawdził się dość dobrze, choć nie rewelacyjnie. Cena 21 zł za 300 ml.

Skład: Aqua,Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl betaina, Mel extract, Coco-glucoside, Panthenol, Hydrolyzed Oats, Hydrolyzed Wheat Protein, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Lactic acid, Sodium benzoate, Cymbopogon Schoenanthus Oil.

Ostatnim kosmetykiem testowanym z myślą o alergikach jest “Biolaven krem organic”. Nazwa może być trochę myląca, jednak producentem tej serii jest również “Sylveco”.  Nadaje się on do codziennej pielęgnacji skóry wymagającej i powinien być stosowany głównie na dzień. Opracowany skład ma chronić przed działaniem szkodliwych czynników, nadając skórze większą elastyczność i miękkość. Godny podkreślenia jest fakt, iż zawiera on olej z pestek winogron, witaminę E oraz naturalny olejek eteryczny z lawendy. Zamysłem producentów było opracowanie całej serii na bazie lawendy, która ma właściwości odświeżająco-nawilżające. Jeżeli szukacie kremu na skórę przemęczoną na przykład w okolicach oczu ten krem świetnie się sprawdzi. Jeszcze ostatni aspekt: cena. Za opakowanie 50 ml zapłaciłam 24,90 ale było na prawdę warto.
Skład: Aqua, Glycine Soja Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Sodium Stearate, Sucrose Cocoate, Glycerin, Urea, Xylitol, Glyceryl Stearate, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Lavandula Angustifolia Oil, Parfum, Dehydroacetic Acid.

Wszystkie kosmetyki produkowane przez “Sylveco” mają bardzo ciekawą szatę graficzna. Wydają się być delikatne zarówno dla oka jak i dla potrzeb naszego ciała pod względem dobrze dobranych składów. Na opakowaniach są zawsze naturalne składniki na których ta firma kosmetyczna bazuje i które wyróżniają markę. Alergik i nie tylko alergik powinien tu zaleźć coś dla siebie.  Ja na pewno jeszcze sięgnę po mój ulubiony krem brzozowy.

Przeczytaj również: Japońska recepta na młodość

poniedziałek, 8 lutego 2016

Co powie Iris?

Zródło: www.irisvanherpen.com , wiosna-lato 2016, fot. Imaxtree
 
Przez pomyłkę wpisałam w przeglądarkę hasło:  Iris van Herpen Fashion Week Paris 3016 r. Czy coś się wyświetliło jak myślicie? To oczywiście żart ale postać jest jak najbardziej realna, choć jej futurystyczne projekty wyprzedzają wszystkie dotychczasowe techniki tworzenia i projektowania odzieży oraz obuwia. Jej pokazy zapierają dech całego świata mody jak również mój. Karierę rozpoczęła tuż po ukończeniu studiów w Instytucie Artez w Arnhen w 2006 r. Rok później powstały pierwsze projekty, które zaprezentowała na pokazach w Amsterdamie.
 
Zródło: Iris van Herpen & United Nude, kolekcja Cristallization 2011,www.zeberka.pl
 
Zródło: Iris van Herpen & United Nude, kolekcja Cristallization 2011,www.zeberka.pl
 
 
Dużym sukcesem okazała się współpraca z marką United Nude w 2011 r  gdzie przedstawiła swoje wprost genialne projekty obuwia. Od razu dostrzeżono jej talent porównując ją do Alexandra McQueen’a. Wszystko co tworzy jest czymś na pograniczu mody i sztuki.  Ci którzy twierdzą, że w modzie było już wszystko nie widzieli Van Herpen. Jest prekursorką techniki druku 3D elementów odzieży a następnie łączenia ich w jedna całość. Ulubione materiały które wykorzystuje do tworzenia to : sylikon, poliester, plexi. Jest szalenie precyzyjna podczas tworzenia wykonuje skany ciała swoich modeli dzięki czemu uzyskuje idealne dopasowanie ubrań. Ta nietypowa technika sprawia, że jej suknie to poszukiwanie nowych struktur i kształtów, które mogą posiadać właściwości dotykowe zbliżone do tradycyjnych tkanin. Jednocześnie dostarczają niespotykanych doświadczeń estetycznych, charakteryzują się bowiem niezwykłą lekkością.
 
Zródło: Iris Van Herpen kolekcja Biopiracy, www.itsnicethat.com
 
Zródło: United Nude &Iris-van-Herpen, kolekcja Biopiracy, www.dezeen.com
 
Zródło: United Nude &Iris-van-Herpen, kolekcja Biopiracy, www.dezeen.com
Inspiracją dla projektantki jest przyroda a nawet biotechnologia. W kolekcji Biopiracy wątkiem przewodnim były prace naukowców  oraz tworzenie ludzkich genów. Podczas pokazu modelki zostały jakby zawieszone w czasoprzestrzeni. Efekt taki Van Herpen uzyskała poprzez zamknięcie modelek w plastikowych torbach w pozycji embrionalnej  a następnie odessano z nich powietrze. Pomysł rodem z filmów science fiction.
 
W ramach Paryskiego Tygodnia Mody  projektantka pokazała najnowszą kolekcję wiosna-lato 2016 w kategorii haute couture. Sprawiła, że widownia jak zwykle zamarła z zachwytu. Inspiracją kolekcji pod nazwą Quaquaversal są żywe mosty z roślin, które zafascynowały Van Herpen w Indiach. Technika tworzenia tej kolekcji to oczywiście wydruk 3D. Materiały były cięte laserem, wyplatane ręcznie, tak aby w końcowym efekcie stworzyć ażurowa strukturę, która zmienia się w zależności od kąta patrzenia. Pozwoliłam sobie podlinkować w tym poście cały pokaz bo myślę, że wart jest obejrzenia.
 
 
 
 
Ciekawostką jest również fakt, że High Museum of Art od 7 listopada 2015 do 15 maja 2016 przedstawia przekrojowo twórczość Iris van Herpen. Dla tych co są za oceanem to nie lada gratka, polecam.Tak tylko czekam, co jeszcze pokaże nam ta projektantka w kolejnych kolekcjach, czym nas zaskoczy? Mam wrażenie, że to nie jest jej ostatnie słowo, bo z Van Herpen nigdy nie wiadomo w którym roku jesteś jak oglądasz jej pokaz.

Przeczytaj również: Seksistowski spot reklamowy

poniedziałek, 1 lutego 2016

Extravaganza

 
 
Motywacja do pozytywnych działań i projektów jest dostępna właściwie wszędzie. Wystarczy tylko chcieć. Taką zasadą się kieruję. Coś co dla jednego może być bardzo trudne innej osobie przychodzi z niezwykłą łatwością. Oczywiście myślę tu o kreowaniu naszego wizerunku.Tak prawdę powiedziawszy w dzisiejszych czasach trzeba być transparentnym żeby zostać zauważonym.  Czy można zrobić, zaprojektować coś z dedykacją dla kogoś? Myślę, że tak. Taki właśnie dedykowany jest dzisiejszy post. Extravaganza czyli ekstrawagancja albo bardzo mocno zarysowana transparentność. To nić przewodnia w stylizacjach kilku bardzo znanych piosenkarek. Obserwując ich karierę widzę, że często siegają po biżuterię naprawdę  wyjątkowo oryginalną. Mam tu na myśli Edytę Górniak, Kayah, Marysię Sadowskią, Małgorzatę Ostrowską. Wszystkie Panie słyną z niestandardowo dużych i ciekawych kolczyków oraz naszyjników. Pamiętam Małgorztę Ostrowską w czasach wczesnego “Lombardu”, właściwie wszystko miała bardzo odważne:  fryzurę, make-up no i oczywiście kolczyki. Ech, te szalone lata 80-te może wtedy po prostu wypadało być transparentnym. Mimo wszystko miłość do nieszablonowej biżuterii została u wymienionych artystek. Komplet extravaganza zrobiłam właśnie z dedykacją dla nich. Kolczyki to liście w kolorze ciemnej zieleni z piórami w odcieniu turkusowym. Długość jak na ektrawaganckie dodatki przystało, czyli 11 cm…o dużo? W sam raz dla odważnych. W komplecie jest również naszyjnik z tymi samymi ozdobnikami, które zastosowałam w kolczykach. Ja sama ubrałam ten komplet na razie jedynie raz ale na pewno jeszcze będzie okazja go włożyć. Tak się zastanawiam czy uważacie, że takie projekty są hot or not ? J

Przeczytaj również: Zachód czarnego słońca
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...